sobota, 16 lutego 2013

Kopalnia talentów ---> Magda z Mada Art Vision

G'woli wstępu:
  • Jestem śmiertelnie zaskoczona aprobatą, z jaką spotkała się moja torebka. Bardzo Wam dziękuję.
  • Dziękuję za wszelkie słowa uznania, z jakimi spotyka się ostatnio mój blog.
  • Dziękuję wszystkim, którzy przybyli i zostali na dłużej (w ostatnim czasie byli to: Anka, Hogata_Rogata, WIOLA TWORZY, violka).
  • Dziś jest spotkanie Małopolanek i amiQs'owych kobitek, a mnie nie ma na nim, bo niedawno wróciłam z domku i trzeba się ogarnąć po tej 5-godzinnej jeździe i pobudce o 4:00 rano. :)

Z przyczyn technicznych post ma kilkugodzinne opóźnienie, ale mam nadzieję, że się nie pogniewacie :)
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić Magdę z bloga Mada Art Vision

Magda to osoba wielu pasji, wiele potrafiąca. Najwięcej na jej blogu znajdziecie szydełkowych/drutowych prac oraz biżuterii. Każde z prezentowanych dzieł jest opisane w ciekawy sposób, więc ostrzegam: można wejść na bloga i przepaść podczas czytania :)


Czym się zajmujesz?
Zawodowo – projektowaniem na zamówienie, a prywatnie, niejako w ramach przeciwwagi – projektowaniem na własne życzenie. Na tym polu spełniam swoje marzenia, urzeczywistniam senne wizje i nadaję im sens istnienia. Umożliwiam moim projektom, które kołatają mi się gdzieś z tyłu głowy i domagają się realizacji i zaprezentowania się w realnym, materialnym świecie. Jestem przekonana, że przejście z fazy duchowej, sennej, projektowej w fazę rzeczywistą, jest jak powołanie do życia. Idąc dalej tym tokiem myślenia – jest to dla proces porównywalny z narodzinami. Każdy wykonany przeze mnie przedmiot ma duszę, bo w trakcie powstawania towarzyszyły mu tylko pozytywne emocje. Emocje, które udzielały się też mnie na zasadzie sprężenia zwrotnego. Podsumowując – moja twórczość to też terapia, której się z radością przeogromną poddaję. Prace moje są wszechstronne, tworzone różnymi technikami, więc trudno mi określić, jaką dziedziną sztuki zajmuję się obecnie, ponieważ staram się z zachłannością dziecka ogarnąć wszystko, co jest możliwe do ogarnięcia.


Jak to się zaczęło?
Trudno mi określić datę początkową, wolę myśleć, że jestem genetycznie obciążona po przodkach talentem plastycznym i zamiłowaniem do tworzenia, a smykałkę do tzw. robótek ręcznych wyssałam z mlekiem matki.


Co uważasz za swój największy sukces?
Nie mam jakieś specjalnej pracy, którą przedkładałabym ponad inne. Niewątpliwym sukcesem było otworzenie z koleżanką ze studiów mini butiku, który swojego czasu święcił sukcesy (było to o tyle łatwe, że akcja działa się w czasach rodzącego się dzikiego kapitalizmu, a na rynku szalała szarość i postkomunistyczna masówka). To były czasy złotej prosperity, która już „se ne wrati”, ale miło jest się grzać takimi wspomnieniami, bo ten krótki epizod w moim życiu dał mi poczucie spełnienia. Udowodniłam sobie i światu, że marzenia mogą się spełnić, gdy się bardzo człowiek stara. Największą frajdą i niejako wynagrodzeniem było spotkanie na ulicy nieznajomej, która miała na sobie rzecz nabytą w naszym malutkim butiku. Teraz chciałabym odtworzyć choć w minimalnym procencie ten rodzaj uczucia, dlatego postanowiłam udostępnić swoje prace. Świadomość, że jest na świecie ktoś, całkiem nieznajomy, który pokochał jakąś rzecz zrobioną przeze mnie jest dla mnie największym wynagrodzeniem. A jak już jesteśmy przy wynagrodzeniu – to jedne prace zarabiają na półfabrykaty do innych – takie swoiste „perpetum mobile”.


Co i dla kogo najchętniej tworzysz?
Ogranicza mnie tylko wyobraźnia, więc jak to się teraz zwykło mówić w biznesie – mam nieokreślony target. Ostatnio zaprojektowałam i wykonałam ubranko marynarskie dla naszego psa. Było to podyktowane koniecznością tzw. wyższą, bo ogolono mi pupila przed operacją. Mam wrażenie, że pies nie był do końca zadowolony, iż zmieniono mu wizerunek z kudłatego na tekstylny.


Skąd czerpiesz inspiracje do nowych prac?
I to jest najtrudniejsze pytanie, na jakie zwykle muszę odpowiadać. Jak odpowiem, że chyba z kosmosu, to i tak nikt mi nie uwierzy. Bywa, że zerknę na jakieś przedmioty, tzw. półfabrykaty i wyświetla mi się w głowie gotowy obraz dzieła. Innym razem coś wybudza mnie ze snu i każe notować (malować). Ten rodzaj inspiracji opanowałam już do perfekcji. Nawet nie świecę lampki nocnej, po omacku chwytam przytwierdzony sznurkiem do bloku ołówek i w półśnie bazgrzę, co mi wyobraźnia podsuwa. Rano patrzę na bohomaz i zastanawiam się – co to autor miał na myśli? Bywa i tak, że mam przymus zrobienia czegoś, a tu w głowie czarna dziura. Wysilam się i nic. Rzucam zatem wszystko w kąt, niech nabiera mocy. Z reguły natchnienie przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie (nie będę dawać ekstremalnych przykładów, ale można się domyśleć po wskazówce, że jest to miejsce, gdzie papier toaletowy i szczoteczka do zębów stanowią jego integralny wystrój).


Jeszcze raz zapraszam na bloga Mada Art Vision, do napisania małego komentarza, a na pewno do pozostania na dłużej :)

2 komentarze:

  1. Bardzo ładne prace,już zaglądam do Magdy:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za uznanie a przed Kasią kłaniam się w pas, czapką do ziemi za to, że wykopała mnie z Cyberniebytu :)
    Pozdrowienia ślę kolorowe w ten ponury poranek bez słońca!

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj o podaniu swojego e-maila, gdy komentujesz anoninomo, lub napisz e-mail na kasiulkowe@gmail.com

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...