Jego historia zaczęła się ponad dwa lata temu, gdy przyniosłam go ze sklepu zwanego IKEA i zawiesiłam na kuchennej ścianie poprzedniego mieszkania. Potem przeprowadził się ze mną i został zawieszony w pokoju. W swoim życiu zużył już dwie baterie.
Ponad miesiąc temu znowu zaczął wskazywać dobrą godzinę tylko dwa razy na dobę, więc nosiłam się z zamiarem kupienia mu energii. Pewnego dnia mnie oświeciło! Przecież wskazówka zatrzymała się akurat w miejscu, gdzie tarcza zaczęła odstawać.
Z samego rana w sobotę go zdjęłam z zamiarem podklejenia. Okazało się, że niezbyt ładnie da się to zrobić. Ostatecznie oderwałam tarczę, która łamała się przy każdym ruchu i sporządziłam nową. Później dorobiłam ramę i tak o to mam swój szydełkowy zegar.
Dwa ostatnie zdania rozwinę Wam już pojutrze w ramach Czwartkowych porad kasiulkowych :)
Fajny pomysł na ozdobienie zegara:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie umiem dziergać;)
Śliczny zegareczek w moich ulubionych kolorkach;)
OdpowiedzUsuńefekt świetny.... lubię takie coś z niczego :-)
OdpowiedzUsuńNiesamowity efekt :))))
OdpowiedzUsuńSuper, ale podoba mi się nowe ubranko Twojego bloga, taka moja estetyka:)
OdpowiedzUsuń