Lamika o sobie:
W jednej niewielkiej osobie może „zmieścić się” cała masa zainteresowań. Każdą cząstką siebie kocham tworzyć piękne rzeczy. Rękodzieło nie jest czymś, z czego żyję – rękodzieło to coś, dla czego żyję, coś, co nadaje mojemu życiu sens i pozwala z pozornie nieinteresujących, pospolitych przedmiotów stworzyć bajeczne i niepowtarzalne „dzieła sztuki”, dające radość zarówno twórcy jak i obdarowanym osobom.
Czym się zajmujesz?
W moim wykonaniu rękodzieło to przede wszystkim dzierganie na drutach czy szydełku, koronka frywolitkowa, decoupage, scrapbooking czy szycie. Jednak nie ograniczam się tylko do kilku dziedzin. Gdyby doba była dłuższa a zasoby portfela nieograniczone to cały swój czas poświęciłabym rozwijaniu swoich umiejętności. Z chęcią poznałabym nowe techniki lub poszerzyła swoje wiadomości na temat obszarów rękodzieła, w których już coś tworzę, ponieważ na pewno w każdej z nich można zrobić więcej i piękniej…
Jak to się zaczęło?
Moja ambicja rękodzielnicza nie ma granic. A wszystko zaczęło się od starego metalowego szydełka i grubego kłębka włóczki, z którego w wieku sześciu lat chciałam zrobić kubraczek dla jednej ze swoich lal. Oczywiście wtedy nie wyszło to zbyt pięknie, ale i tak byłam z siebie niezwykle dumna. Potem były pierwsze próby haftu, szycia i nastąpiła kilkuletnia przerwa od robótek. Do rozwijania swoich umiejętności wróciłam na studiach. Wtedy przypomniałam sobie o cudownych maranciakach i natchniona ich pracami powróciłam do dawnych zainteresowań, co więcej – zaczęłam rozwijać swoje umiejętności. Zasmakowałam w koronce frywolitkowej… Potem zakochałam się w decoupage, a następnie, poniekąd zmuszona rozmiarówką w sklepach, zaczęłam szyć. W międzyczasie przeglądając blogi w Internecie uzależniłam się od koralikowych cudeniek, których naprodukowałam niesamowite ilości.
Co jest Twoim największym sukcesem?
W każdej z technik, w jakich tworze wykonałam wiele prac. Ciężko jest mi określić, co dla mnie jest największym sukcesem, z czego jestem najbardziej dumna. Ogólnie rzecz ujmując, chociaż może zabrzmi to bardzo narcystycznie, najbardziej jestem dumna z siebie. A dlaczego? Ponieważ swoją ciężką pracą i wytrwałością w dążeniu do celu nauczyłam się czegoś, co sprawia, że świat wokół mnie staje się piękniejszy. Z czego jeszcze jestem dumna? Z szydełkowych sukienek, które wprawiają w zazdrość koleżanki, z biżuterii, którą moje siostry noszą z dumą, z frywolitkowej przepaski we włosy, która będzie mi towarzyszyć w jednym z najważniejszych dni w moim życiu… Mogłabym wymieniać tak bez końca, ponieważ każdą wykonaną przez siebie rzecz uważam za pewnego rodzaju osobisty sukces i jestem dumna, że otrzymałam aż tyle talentów, które pozwalają mi jeszcze bardziej cieszyć się życiem i doceniać to, co mam.
Dla kogo najchętniej tworzysz?
Nie tylko ja mogę cieszyć się moimi pracami. Oczywiście większość prac powstało dla mnie czy z myślą o mnie. Są to przede wszystkim spełnione marzenia: chciałam mieć długi, puchaty sweter – zrobiłam go, chciałam mieć piękną skrzynkę na biurko – nie było problemu, dwa dni i była gotowa. Ale powstały też prace z myślą o kimś… Sukienka dla siostry bliźniaczki, prezenty urodzinowe i spora ilość wymiankowych niespodzianek. Fakt, że te prace mają właścicieli sprawia mi ogromną radość i daje energię do dalszego tworzenia.
Skąd czerpiesz inspiracje do nowych prac?
A tworzyć lubię wszystko, co się tylko da… Często spojrzę za okno i zobaczę piękne kwiaty, a wtedy w głowie rodzi mi się pomysł na biżuterię lub jakiś ciuszek w kolorze kwiatu. Wiele moich prac to zdecydowanie praca odtwórcza – zobaczę gdzieś piękny sweter albo nawet gotowy wzór w gazecie i tak mi się spodoba, że koniecznie muszę taki zrobić. Niektóre prace są wytworem mojej wyobraźni… Tak było w przypadku frywolitkowego kompletu „Kwiat paproci”, przypomniałam sobie bajkę, którą mama czytała mi w dzieciństwie, spojrzałam na swoje zielone koraliki i wpadłam na pomysł zrobienia z nich frywolitkowej biżuterii. Inspiracje czerpię ze wszystkiego, co mnie otacza, bo jedyne, co może nas ograniczać to nasza wyobraźnia, a moja wyobraźnia nie ma granic…
O czym marzysz?
Często marzę… Chyba jak każdy… Jednym z moich marzeń jest domek z szydełkowymi firankami w oknach, haftowanych obrazach na ścianach, dzierganymi pledami i poduszkami na kanapie…Marzę o tym, żeby moja doba miała więcej godzin, żebym mogła zrealizować swoje wszystkie robótkowe plany… Marzeń mam wiele… Jedno z nich możecie pomóc mi zrealizować… Jakie? Marzę o tym, żeby „Kwiat paproci” przestał zalegać w szafie, żeby Panna Młoda założyła go w dniu swojego ślubu i wysłała mi zdjęcia siebie w zrobionym przeze mnie frywolitkowym komplecie. Chcę, aby jedna z prac, z których jestem najbardziej dumna sprawiła komuś radość w wyjątkowym dniu. Dlatego, jeżeli wśród Was jest Panna Młoda, która marzy, żeby założyć „Kwiat Paproci” na swój ślub, to bardzo proszę, żeby się ze mną skontaktowała – będzie to Mój prezent dla niej na Nową Drogę Życia…
A teraz zapraszam na bloga Lamiki i do podziwiania reszty jej dzieł :)
Piękne frywolitkowe prace. Z wielką przyjemnościa zajrzę na tego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję
Cudne prace! Pamiętam jak próbowałam nauczyć się frywolitki, że pani która pokazywała mi podstawy tej techniki polecała mi blog Lamiki. :)
OdpowiedzUsuńPodglądam blog Lamiki już jakiś czas( z resztą tak jak Twój) jestem pod wrażeniem Waszych prac.Miło, że tyle ludzi interesuje się rękodziełem. Marzy mi się taki talent i zainteresowanie blogiem jakie macie dziewczyny. Z niecierpliwością czekam na wasze kolejne wpisy
OdpowiedzUsuńznam ten blog, Lamika to ekstra babka a Tobie gratuluję za ten wywiad.
OdpowiedzUsuń