niedziela, 23 marca 2014
Teksty o szydełku ---> sprzątanie
Dzień doberek!
Czy tylko u mnie "porządek" trwa tą krótką chwilę pomiędzy końcem sprzątania a zabraniem się za dzierganie? Przecież tyle rzeczy jest potrzebne... I muszą leżeć na biurku aż skończę albo aż znowu zacznę sprzątać.
Może dzisiejszy tekst jest usprawiedliwianiem siebie, ale na pewno jest prawdziwy, zgadzacie się?
Jak to u Was jest z tym porządkiem?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
różnie to bywa ;-)
OdpowiedzUsuńją uważam, że dom to nie muzeum i w domu przede wszystkim się mieszka i żyje, a sprzątanie? nie należę do maniaczek czystości, co nie znaczy że nie sprzątam w ogóle
mając cały zwierzyniec w domu oraz dwóch facetów póki co niezdolnych do pomocy przy utrzymaniu porządku w domu cały ciężar w tym zakresie spada na moje barki
wniosek z moich wywodów? sprzątam kiedy naprawdę nasz dom tego wymaga ;-)
Zgadzam się z sentencją na górze. U mnie też cały czas coś jest niedosprzątane. Z reguły mam zaległości w ścieraniu kurzu i porządku na stole gdzie tworzę kartki. No bo wszystko musi być pod ręką. Ale za to jaka satysfakcja, gdy coś nowego pięknego stworzę,
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo jak u mnie :))
UsuńJak to dobrze,bo u mnie też wiecznie coś na stole musi być,nie jestem sama.Odnośnie sprzątania to sprzątamy, ja zaczynam czasami już w piątek i kończę w sobotę a reszta w sobotę,każdy ma swój rewir,jednego pana jest łazienka, drugi pan ma swój pokój i odkurzacz pod sobą oraz zmywanie paneli(mopem) i świetnie mu to idzie a pani Ula ma sypialnię,kuchnię i stołowy oraz przedpokój ale bez podłóg i odkurzania podłóg, no i w weekend jest jako zmywarka wszystkich naczyń.Mam też za wersalką taki spory kosz plastikowy a tam bałagan tylko że w tym to tylko ja się mogę wyznać,jakoś ujdzie, nie będę niewolnikiem sprzątania,moje mieszkanie,mój porządek.
OdpowiedzUsuńŚwietny podział obowiązków :) Muszę to koniecznie wprowadzić u siebie...
UsuńMyślałam, że to tylko ja mam bałagan... Porządek w kąciku robótkowym trwa tylko chwilkę bo zawsze coś trzeba dokończyć albo zacząć. Co do pozostałej części domu to porządki muszą być regularne, przy trzech kotach i psie wychodzącym ciągle na podwórko odkurzacz pracuje codziennie. Wszyscy co mnie znają i wiedzą o moim bziku nie zwracają uwagi na otoczenie fotela robótkowego w dużym pokoju a ci co nie wiedzą to się dowiadują w bardzo szybkim czasie.
OdpowiedzUsuńJuż przestałam się przejmować bałaganem, bo zmieniłam swoje życiowe priorytety. Kiedyś koleżanka, będąca w moim mieszkaniu powiedziała, że u mnie jak w laboratorium. Ale to wtedy, gdy byłam panną i nie miałam dzieci. Choć i jak pojawiły się, to niewiele się zmieniło, zwłaszcza, że miały alergię na wszystko i nasiloną astmę! Teraz ogarniam to, co naprawdę wymaga posprzątania!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten tekst, popieram :)
OdpowiedzUsuńSprzątanie przy dwójce dzieci? To Syzyfowa praca. 5 minut po - już dom wygląda jakby tornado się przetoczyło :P
OdpowiedzUsuńSprzątam kiedy mam wenę i kiedy jest to konieczne. Jak napisała Małgosia - kiedy byłam panną (na dodatek córką pedantki) - to mój dom lśnił. Teraz? No cóż, przymykam oczy i wolę chwilę odpocząć. Wystarczy, że codziennie gotuję i pranie i prasowanie nigdy się nie kończy. Sprzątanie - czasami może/musi zaczekać ;)
No to chyba jedyna ja powiem inaczej...
OdpowiedzUsuńAle nie żebym zawsze miała idealny (muzealny) porządek, co to to nie!!
Jednak posprzątane zawsze jest tak by nie wstydzić się przed gośćmi.
Na robótkowe rzeczy znalazłam sposób - trzymam wszystkie potrzebne rzeczy w pudełku, czasami wyciągam obok, ale jak ktoś przychodzi to wszystko ląduje w pudełku a pudełko w szafie i czysto jest :)
U mnie w rodzinie nie uświadczy się bałaganu nawet jak się nie zapowie, czy to u starszych ciotek, czy u kuzynek co mają dzieciaki, a wręcz panuje przekonanie, że nieporządek świadczy o niegospodarności kobiety. I zgadzam się, coś w tym jest ;)
Chciałabym tak :) A ciężko jest... staram się ogarniać codziennie bałagan, który wokół mnie powstaje. Gości niezapowiedzianych nie miewam, a posprzątanie przed zapowiedzianymi zajmuje chwilkę, więc chyba jest ok :)
UsuńU mnie w kuchni i łazience panuje porządek bezwzględny. A w reszcie domu różnie bywa. Nie rozumiem ciągle pokutującego przekonania,że "nieporządek świadczy o niegospodarności kobiety". Jeśli mieszka sama to ok, ale jeśli mieszka z innymi, to dlaczego o niej? Sama zostałam wychowana w takim przeświadczeniu, ale kompletnie się z nim nie zgadzam. A co małżonek/partner/współmieszkaniec to osoba ubezwłasnowolniona i bez rączek? Podobnie z pokutującym jeszcze "wygląd mężczyzny świadczy o jego kobiecie". To dorosły chłop nie potrafi sam o siebie zadbać? To czyja to wina? Nasza? No chyba mamusi, która go nie nauczyła ;) Albo nas kobiet, które go do tego przyzwyczaiłyśmy.
UsuńMoje koleżanki uczą synów tych samych czynności co swoje córki, nie ma taryfy ulgowej. My też sprzątamy wspólnie, w weekendy nawet gary mój małżonek przejmuje z radością :) Mam nadzieję, że dzięki temu i mi uda się wychować córki by potem nie stały się niewolnicami w swoich domach ;)
Ja, jako córka mamy-pedantki ciągle uczestniczyłam w jakimś sprzątaniowym obłędzie. Na okrągło, co dziennie włącznie z wymiataniem pajęczyn za regałami czy szorowanie wszystkiego w szafkach.
Teraz moja wiekowa już mama, sama przyznaje, że połowę życia zmarnowała na nieustannym sprzątaniu i wszystkie przyjemności odkładała na potem. A kiedy to potem nadeszło - to już na nic sił i chęci nie było.
Generalnie jak goście u mnie niezapowiedzeni się pojawiają to wystarczy zgarnąć zabawki i wstydu nie ma.
Ale bez przesady - dom to nie muzeum ;)
Dom ma być przyjazny gospodarzom, a nie tylko gościom. Sprzątam, ale nie zawsze mam do końca porządek. Jak mi wpadnie jakiś pomysł do głowy, to potrafię wszystko odłożyć na później i zająć się tylko tym, co mnie naszło. Twoja złota myśl, bardzo mi się podoba. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczy ktoś próbował ten tekst pokazać mężczyznom?:) spotkałam się z ciekawą reakcją:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKasiu trafiłaś w dziesiątkę z tym tekstem. W prawdzie staram się ,żeby w domu było czysto i schludnie ale do perfekcji u mnie daleko z jakiego powodu? Oczywiście moich pasji: szydełkowanie i haf krzyżykowy.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację:):):) Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńWidziałam ten tekst już nie raz i nigdy nie wiem czy jestem aż taką bałaganiarą czy po prostu nie jestem nudna:)))
OdpowiedzUsuńJa mam na lodówce magnes, który głosi: "Mój dom lśnił czystością w ubiegłym tygodniu, szkoda, że to przegapiliście" :D Jak się domyślacie to mój ukochany:))) Ale i tak uważam, ze przy dwójce dzieci, dwóch kotach i psie domowo-podwórkowym daję radę. Najwięcej jest oczywiście zabawek, więc w przypadku gości trzeba odgruzować rynek (znaczy środek pokoju) i da się żyć:))))))
Hmm czy jestem nudna chyba nie ale lubię jak wszystko jest na swoim miejscu. Dlatego każda robótka którą zaczynam ma własny koszyczek i tam może być bałagan :)
OdpowiedzUsuńHeh, zdecydowanie się zgadzam :D. Ja też lubię mieć wszystko pod ręką podczas robótkowania, a jak czasem mam wyrzuty sumienia to tłumaczę że to nie bałagan tylko "nieład artystyczny" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak to się można usprawiedliwiać bez wyrzutów sumienia:) Oj.. mam problemy z porządkiem:/ Najlepiej mieć dużą szafę, wtedy nie widać bałaganu:)
OdpowiedzUsuńU mnie z porządkiem bywa różnie. Ledwo odkurzę to już niteczki mam na podłodze:) My szydełkujące już tak mamy:)
OdpowiedzUsuń